2011/09/30

Every day is a shopping day ;-)

Kolejny wpis miał być o zwiedzaniu. Do pokazania pokazania jest między innymi Brooklyn Bridge, WallStreet, Statua Wolności & Ellis Island... Musze tylko przebrać zdjęcia ;-)

A tymczasem - coś z serii 'ulubione czynności'. Bo w NYC tez mają ten sklep.


Zajęło to niecałą godzinę, wyszłam lżejsza o nie tak dużo $$, za to z kilkoma sweterkami, nową torbą, bluzą i parą converse'ów :-))

I jeszcze jeden zakup, tym razem w BestBuy i u lokalnego ślusarza - NYC Hostel First Aid Kit ;-)


Postaram się wieczorem pokazać kolejny kawałek Nowego Jorku, tymczasem zmykam - w piątki po południu jest darmowy wstęp do MoMA!

Jet lag i ćwiczenia z asertywności na Times Square

Różnica czasu (6 godzin Wawa / New York) nadal daje o sobie znać... Ponieważ wczoraj zasnęłam około 18tej - dziś obudziłam się około 3ciej i niecałą godzinę później ruszyłam na pierwsze zwiedzanie. Zupełnie bez planu, na zasadzie 'zobaczymy, gdzie trafię", trafiłam całkiem nieźle...

Uliczki w Chelsea:

7th Avenue, w oddali światła Time Square










Wychodząc na spacer założyłam, że wczesne poranki są bezpieczniejsze od późnych wieczorów. Nic bardziej mylnego. Zawsze znajdzie się jaki smętny łowca, dla którego samotnie spacerująca kobieta to dziwoląg / ujma na męskim honorze / cel. Hello, what is your name? Where are you from? Do you like New York? Its very beautiful, isn't it? Do you want a cigarette? W takich sytuacjach staram się być bardzo uprzejma, choć nie zawsze mi się to udaje... Niektórym przypadkom wystarcza "nie, dziękuję", czasem trzeba wyrazić się bardziej dosadnie ;-) Dziejszy okazał się bardzo wytrwały. Szedł za mną, czasem równolegle, po drugiej stronie ulicy, wyprzedzał mnie, żeby potem przyjść z naprzeciwka "oh, znów się spotykamy, what is your name?", aż w jakimś momencie WLAZŁ MI W KADR! Nie wytrzymałam i wygłosiłam przemowę. O słuchaniu, kiedy ktoś powtarza "nie", o szanowaniu innych osób i o tym, ze jak ktoś obywa się bez towarzystwa to widocznie właśnie tego chce... Facet zbaraniał a potem stwierdził "Okay, I understand, I am sorry". Nie wiem, czy na pewno understand, ale jedno pewne - zszedł mi z oczu...


Hmmm.. miałam ambitny plan żeby jutro (tzn. - juz dzisiaj) powtórzyć poranny spacer (tym razem w nieco innej okolicy), ale ponieważ minęła północ, a ja ciągle nie śpię - mój wewnętrzny zegar chyba się wyregulował. Czyli nici z oglądania wschodu słońca nad Brooklynem...

2011/09/29

JFK -> Jamaica -> Chelsea

Pierwsza godzina z Stanach - dłuuuuga kolejka do odprawy. Czekanie podszyte lekkim stresem: o immigration krążą legendy, tymczasem zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Cała procedura, zarówno immigration, jak i customs przebiegła bardzo sprawnie, sympatycznie i bez dziwnych pytań. Hmmm.. chyba polubię ten kraj :-)

Kolejny etap podróży - pociąg z JFK na stację Jamaica. Nie mam żadnych zdjęć z JFK - zmęczenie dało o sobie znać, gdzieś w głowie cały czas krążyła myśl, że "fajne te terminale, stacje kolejki tez, trzeba będzie zrobić zdjęcia w drodze powrotnej". Dopiero kiedy dojechałam na Jamaikę przypomniałam sobie, ze przecież nie wracam przez JFK...

Jamaica, Queens:

I widok z okna mojego hostelu przy West 20 Street w Chelsea:

Schiphol

Lotniska lubię z definicji. Schiphol jest zdecydowanie w pierwszej piątce tych najbardziej ulubionych. Może nawet w pierwszej trójce (albo jedynce ?). Tym razem wbiłam się w fotel w lotniskowej bibliotece i chłonęłam inspiracje z albumów fotograficznych, słuchając jazzu. Opcją była m.in. zielona trawka (chyba sztuczna?) i śpiew ptaków, plac zabaw dla dzieci lub - oczywiście - któraś z kafejek.



Warszawa - Amsterdam

Zazwyczaj nie robię takich zdjęć. Zazwyczaj 'ktoś' robił je zamiast mnie. Zazwyczaj tez siadam od strony przejścia, bo tak jest wygodniej (a potem przy starcie i lądowaniu zamieniam się w peryskop i próbuję dostrzec jakieś znajome miejsca...). Tym razem 'ktoś' został w PL, a system nie zapytał, gdzie chce siedzieć... A potem przez ponad godzinę był wschód słońca.