A tak wygląda NY oglądany z zatoki. Zdjęcia robione podczas powrotu z Ellis Island.
Widok ze Staten Island:
Wybrzeże New Jersey:
Brooklyn Bridge, akurat w remoncie, wiec z tej perspektywy niezbyt atrakcyjny...
Przystań w Battery Park:
2011/10/31
2011/10/29
2011/10/28
Prom na Staten Island
Czyli doskonały sposób na darmowy rejs po Upper Bay :-) 30 minut w jedną stronę, koniecznie przy ładnej pogodzie (i tak wieje, jak diabli...), najlepiej - tuż przed zachodem słońca :-)
Start z South Ferry...
Po drodze mijam znajome miejsca...
Zatrzymuję się na moment na Staten Island (znów zbyt mało czasu na zwiedzanie, wiec tylko krótki spacer po przystani i powrót na Manhattan).
A to pisząca te słowa... Niezwykle charakterystyczne zabudowania w tle to Ellis Island ;-)
Start z South Ferry...
Po drodze mijam znajome miejsca...
Zatrzymuję się na moment na Staten Island (znów zbyt mało czasu na zwiedzanie, wiec tylko krótki spacer po przystani i powrót na Manhattan).
A to pisząca te słowa... Niezwykle charakterystyczne zabudowania w tle to Ellis Island ;-)
2011/10/26
W poczekalni...
Jeszcze jedno miejsce z serii 'trzeba'. Brama Ameryki dla kilkunastu milionów imigrantów, którzy przybyli tu w pierwszej połowie XX wieku.
Dla mnie - chyba jedno z najbardziej przygnębiających miejsc, jakie odwiedziłam w NYC. Chodząc po korytarzach muzeum starałam się wyobrazić sobie ludzi, których los zmusił do opuszczenia kraju i szukania szczęścia na drugim końcu świata, w czasach przed internetem, czy choćby powszechnym dostępem do telefonu, bez połączeń lotniczych, które w ciągu kilku, może kilkunastu godzin pozwalają dotrzeć w dowolne miejsce na świecie. Za to ze świadomością, że najprawdopodobniej nigdy nie wrócą.
Budynek muzeum:
Krąg z nazwiskami imigrantów, którzy przybyli do Ameryki przez Ellis Island, w tle - Manhattan i kawałek Brooklynu.
I prom, który zabierze nas na Manhattan:
Dla mnie - chyba jedno z najbardziej przygnębiających miejsc, jakie odwiedziłam w NYC. Chodząc po korytarzach muzeum starałam się wyobrazić sobie ludzi, których los zmusił do opuszczenia kraju i szukania szczęścia na drugim końcu świata, w czasach przed internetem, czy choćby powszechnym dostępem do telefonu, bez połączeń lotniczych, które w ciągu kilku, może kilkunastu godzin pozwalają dotrzeć w dowolne miejsce na świecie. Za to ze świadomością, że najprawdopodobniej nigdy nie wrócą.
Budynek muzeum:
Krąg z nazwiskami imigrantów, którzy przybyli do Ameryki przez Ellis Island, w tle - Manhattan i kawałek Brooklynu.
I prom, który zabierze nas na Manhattan:
Subscribe to:
Posts (Atom)